< 11-17 >
1. Elizabeth Chadwick " Waleczny Rycerz."
2. Sherry Jones "Królowe."
3. Alex Kava "Ostateczny cel."
4. Lisa See "Kości smoka."
5. Cristina Morato "Królowe przeklęte."
6. Diana Chamberlain "Dar morza."
7. Mons Kallentoft "Ofiara w środku zimy."
Jaki dzień dzisiaj mamy?
23 kwietnia - Światowy Dzień Książki.
Co w takim dniu robią mole książkowe?
Czytają książki, wąchają książki.
A co robią nałogowe mole książkowe?
To samo co zwykłe mole, ale oprócz tego idą do księgarni po jedną książkę, a wychodzą z jeszcze jedną, a może jeszcze tą i z ta już będzie ostatnia.
Siódma rano, na termometrze dwa stopnie, na szybie w samochodzie szron.
Słońce pięknie świeci, więc jest szansa na cieplejszy dzień.
Pierwsza kawa już wystygła, druga się jeszcze nie zaparzyła.
Siedzę i planuję dzień.
Rozmyślam.
Jeszcze kilka chwil ciszy, nim dzień obudzi się na dobre.
Pies sąsiadów jeszcze nie szczeka, wróble nie świergolą, jest cudnie.
Wczoraj ból gardła, 37 i 5 kresek, herbata z cytryną.
Dzisiaj wielka ochota na spacer.
Za dwa dni Światowy Dzień Książki.
Siedzę i pilnie śledzę promocje w księgarniach internetowych.
Śledzę, chociaż nie powinnam.
Dopijam kawę i miłego dnia Wam życzę.
Już jakiś czas temu szumnie obwieściłam wszem i wobec, że biorę się za sprzątanie starych blogów. W rzeczywistości wyglądało to tak, że jak mi się przypomniało i miałam chwilkę, to coś tam przejrzałam, coś tam usunęłam.
W minimalistycznych ilościach, choć miało być w hurtowych. Patrząc na to ile tam kiedyś wyprodukowałam rożnych, dziwnych rzeczy, trwało by to może nie wieki, ale jeden wiek na pewno.
Korzystając z tego, że od kilku dni jestem bardziej w stanie spoczynku, a nie ruchu, postanowiłam na poważnie zabrać się za te porządki.
No i się zabrałam...
Po spędzeniu kilku ładnych godzin na pierwszym blogu, przeczytaniu tony notek z datą produkcji 2006 stwierdzam co następuje:
po pierwsze: fajnie wrócić do przeszłości
po drugie: moje dwa nałogi mimo upływu lat mają się świetnie
po trzeci: jestem nadal zdrowo dziabnięta w mózg i to jest nieuleczalne
po czwarte: moje dzieci dorosły, a ja wcale się nie postarzałam!
po piąte: nadal wymyślam dziwne wierszydła, tylko tutaj się jeszcze nimi nie pochwaliłam
po szóste: nadal piszę bzdety i dziwię się, że ktoś to czyta
po siódme: część z tych staroci wyladuje tutaj
i po ostatnie : jeszcze trochę mi tam zleci...
pierwszej, starej tabletce organizm powiedział :
zbyt długo jesteśmy razem, już na mnie nie działasz, więc musimy się rozstać.
drugiej, nowej tabletce organizm powiedział :
wcale na mnie nie działasz, więc po co Cię brać?
trzeciej, nowej tabletce organizm powiedział :
niby na mnie działasz, ale lady wątroba i nerkowce sztuk dwie nie mogą strawić Twego towarzystwa, więc chyba nic z tego nie będzie.
no i d..a ... biała
biała jak tabletka
Nie wiem jak Wy, ale ja zaczynam się zastanawiać, czy pogoda ma równo pod sufitem!
Piąty kwietnia, godzina osiemnasta z minutami - termometr pokazuje prawie 30 stopni! Celsjusza!
Kurka wodna - to wiosna czy już może lato?
Ja rozumiem - "Kwiecień plecień, wciąż przeplata.
Trochę zimy, trochę lata."
No ale trzy dychy?!
Nie macie wrażenia, że pogoda "troszkę" zwariowała?
Jak biedny człowiek, który ledwo z zimowych czap i szalików się wyplątał, kozaczki zrzucił, puchową kurtę w szafie zawiesił, ma się na taki gorąc przestawić? Żadnych sweterków, cienkich kurtałek, ani przejściowych bucików, tylko od razu koszulki na ramiączkach i sandałki?
Ja protestuję, ja się nie zgadzam!
Żądam normalnej, delikatnej, polskiej wiosny!