1. Elizabeth Chadwick " Waleczny Rycerz." 2. Sherry Jones "Królowe." 3. Alex Kava "Ostateczny cel." 4. Lisa See "Kości smoka." 5. Cristina Morato "Królowe przeklęte." 6. Diana Chamberlain "Dar morza." 7. Mons Kallentoft "Ofiara w środku zimy."
Jaki dzień dzisiaj mamy? 23 kwietnia - Światowy Dzień Książki. Co w takim dniu robią mole książkowe? Czytają książki, wąchają książki. A co robią nałogowe mole książkowe? To samo co zwykłe mole, ale oprócz tego idą do księgarni po jedną książkę, a wychodzą z jeszcze jedną, a możejeszcze tą i z ta już będzie ostatnia.
Siódma rano, na termometrze dwa stopnie, na szybie w samochodzie szron. Słońce pięknie świeci, więc jest szansa na cieplejszy dzień. Pierwsza kawa już wystygła, druga się jeszcze nie zaparzyła. Siedzę i planuję dzień. Rozmyślam. Jeszcze kilka chwil ciszy, nim dzień obudzi się na dobre. Pies sąsiadów jeszcze nie szczeka, wróble nie świergolą, jest cudnie. Wczoraj ból gardła, 37 i 5 kresek, herbata z cytryną. Dzisiaj wielka ochota na spacer.
Za dwa dni Światowy Dzień Książki. Siedzę i pilnie śledzę promocje w księgarniach internetowych. Śledzę, chociaż nie powinnam.
Już jakiś czas temu szumnie obwieściłam wszem i wobec, że biorę się za sprzątanie starych blogów. W rzeczywistości wyglądało to tak, że jak mi się przypomniało i miałam chwilkę, to coś tam przejrzałam, coś tam usunęłam. W minimalistycznych ilościach, choć miało być w hurtowych. Patrząc na to ile tam kiedyś wyprodukowałam rożnych, dziwnych rzeczy, trwało by to może nie wieki, ale jeden wiek na pewno. Korzystając z tego, że od kilku dni jestem bardziej w stanie spoczynku, a nie ruchu, postanowiłam na poważnie zabrać się za te porządki. No i się zabrałam... Po spędzeniu kilku ładnych godzin na pierwszym blogu, przeczytaniu tony notek z datą produkcji 2006 stwierdzam co następuje: po pierwsze: fajnie wrócić do przeszłości po drugie: moje dwa nałogi mimo upływu lat mają się świetnie po trzeci: jestem nadal zdrowo dziabnięta w mózg i to jest nieuleczalne po czwarte: moje dzieci dorosły, a ja wcale się nie postarzałam! po piąte: nadal wymyślam dziwne wierszydła, tylko tutaj się jeszcze nimi nie pochwaliłam po szóste: nadal piszę bzdety i dziwię się, że ktoś to czyta po siódme: część z tych staroci wyladuje tutaj i po ostatnie : jeszcze trochę mi tam zleci...
pierwszej, starej tabletce organizm powiedział : zbyt długo jesteśmy razem, już na mnie nie działasz, więc musimy się rozstać. drugiej, nowej tabletce organizm powiedział : wcale na mnie nie działasz, więc po co Cię brać? trzeciej, nowej tabletce organizm powiedział : niby na mnie działasz, ale lady wątroba i nerkowce sztuk dwie nie mogą strawić Twego towarzystwa, więc chyba nic z tego nie będzie. no i d..a ... biała biała jak tabletka
Nie wiem jak Wy, ale ja zaczynam się zastanawiać, czy pogoda ma równo pod sufitem! Piąty kwietnia, godzina osiemnasta z minutami - termometr pokazuje prawie 30 stopni! Celsjusza! Kurka wodna - to wiosna czy już może lato? Ja rozumiem - "Kwiecień plecień, wciąż przeplata. Trochę zimy, trochę lata." No ale trzy dychy?! Nie macie wrażenia, że pogoda "troszkę" zwariowała? Jak biedny człowiek, który ledwo z zimowych czap i szalików się wyplątał, kozaczki zrzucił, puchową kurtę w szafie zawiesił, ma się na taki gorąc przestawić? Żadnych sweterków, cienkich kurtałek, ani przejściowych bucików, tylko od razu koszulki na ramiączkach i sandałki?
Ja protestuję, ja się nie zgadzam! Żądam normalnej, delikatnej, polskiej wiosny!